Poznaj branże

Hugh Wells

autor: Paweł Kralka

"Myślę, że kiedy zaczynaliśmy nie zdawaliśmy sobie sprawy, do jakich rozmiarów rozrośnie się firma."
dsc_2924.jpgpin
Zobacz całą galerię
Paweł Kralka: Czy mógłby Pan przybliżyć naszym czytelnikom historię firmy?

Hugh Wells:
Działalność firmy rozpoczął w 1972 roku mój dziadek Alfred z moim ojcem i wujem. Początkowo zajmowali się naprawą samochodów.
Z powodu kryzysu w latach siedemdziesiątych związanego z ceną ropy naftowej, a później chorobą drzew, która doprowadziła do ich usychania, co z kolei sprawiło pojawienie się dużej ilości drewna opałowego, rozpoczęli sprzedaż francuskich pieców wolnostojących.
Piece miały spore rozmiary, a klienci dopytywali o mniejsze paleniska. Tak, więc posiadając techniczne wykształcenie, zaprojektowali piec o nazwie Beacon - który stał się pierwszym modelem marki Charnwood!

PK: Charnwood to firma rodzinna, jak udaje się odnaleźć wspólną wizję i pomysł na rozwój?

HW:
Tak, jesteśmy firmą rodzinną, w przeszłości pracował w niej mój tata, sześciu wujów, trzech moich braci oraz pięciu kuzynów! Obecnie jest nas dziewiątka.
Staramy się prowadzić działalność naszej firmy w oparciu o chrześcijańskie wartości i zasady. Chcemy również zapewniać dobre i pewne zatrudnienie naszym pracownikom; jest to jeden z naszych głównych celów. Oczywiście nie zawsze zgadzamy się we wszystkim, ale w znaczących kwestiach zawsze znajdujemy kompromis.

PK: Członkowie Pańskiej rodziny pracują jednak nie tylko w zarządzie firmy, ale również jako robotnicy na produkcji. Czy to nie powoduje konfliktów wewnątrz rodziny?

HW:
Raczej nie. Każdy z nas ma inne umiejętności i kwalifikacje. Zarządzanie dość dużą fabryką wymaga zaangażowania kadry na różnych szczeblach i poziomach. Najlepiej jest robić to, w czym czujemy się najlepiej. Niektórzy z nas czują się lepiej w produkcji, inni w podejmowaniu decyzji na wyższym szczeblu. Wszystkie stanowiska są dla nas tak samo ważne i cenne.
PK: W biurach, co krok trafiamy na brytyjską flagę. Rzadko możemy się spotkać z takim przywiązaniem do symboli narodowych. Z czego ono wynika?

HW:
Myślę, że flaga Wielkiej Brytanii (Union Jack) stała się międzynarodowym symbolem reklamowym. To właśnie dlatego z niej korzystamy. Raczej nie jest to związane z naszą postawą nacjonalistyczną, aczkolwiek Wielka Brytania to miejsce warte odwiedzenia, a szczególnie urocza jest Isle of Wight (wyspa Wight).

PK: Kiedy zaczynaliście, byliście niewielką firmą, a przecież od początku było wiadomo, że nie można ograniczać się do klientów zamieszkujących wyspę. Czy nie było obaw, że transport urządzeń będzie zbyt kłopotliwy dla niewielkiego zakładu?

HW:
To ciekawe pytanie. Myślę, że kiedy zaczynaliśmy nie zdawaliśmy sobie sprawy, do jakich rozmiarów rozrośnie się firma. Jak już wcześniej wspominałem, zajęliśmy się produkcją pieców, bo tak życzyli sobie nasi klienci - myślę, że to najlepszy sposób na rozpoczęcie działalności.
Oczywiście są pewne utrudnienia związane z transportem z wyspy Wight, jednak moim zdaniem rekompensują je zalety. Jest to atrakcyjne i doskonałe miejsce do codziennego życia, co potwierdzają odwiedzający nas klienci.

PK: Rynek kominkowy przechodził różne etapy, a wy zawsze skupialiście się na piecach wolnostojących. Dzisiaj, kiedy przeżywają one rozkwit, ta decyzja okazała się słuszną, ale czy w przeciągu lat nie braliście pod uwagę rozszerzenia produkcji o wkłady czy kasety kominkowe?

HW:
Właściwie w naszej ofercie jest kilka modeli wkładów kominkowych - jednak są one przeznaczone tylko na rynek angielski, gdyż pasują do bardzo popularnych w naszym kraju 17 calowych wnęk kominkowych. Faktem jest również, że już myśleliśmy, by stworzyć bardziej "europejski" wkład kominkowy, jeszcze zanim powstały te na lokalny rynek. Jednak na razie skupiamy się na piecach wolnostojących.
PK: Zauważyłem, że w zakładzie zajmujecie się również emaliowaniem tabliczek dla Londyńskiego Metra. Jaka była geneza tej współpracy?

HW:
W przeszłości większość naszych urządzeń była emaliowana. Trudno było nam znaleźć rzetelnych podwykonawców, dlatego też postanowiliśmy zainwestować w własną emaliernię. Jednak wkrótce po tym Anglię dotknął kryzys lat osiemdziesiątych i sprzedaż pieców spadła.
Byliśmy zmuszeni do poszukiwania nowych zleceń. I tak udało się nam podjąć współpracę z Londyńskim Metrem. Obecnie emaliernia skupia się głównie na produkcji szeroko rozumianych paneli, znaków itp., a emaliowane wykończenie mają tylko wybrane modele pieców.

PK: Proszę opowiedzieć o Anki Chimney Systems - firmie siostrzanej.

HW:
Anki to importowane przez naszą firmę systemy kominowe wytwarzane ze skały pochodzenia wulkanicznego (pumeksu). Wiemy, że pumeks jest doskonałym materiałem do budowy przewodów kominowych, postanowiliśmy więc, importować systemy kominowe Anki na nasz lokalny angielski rynek.

PK: Zaciekawił mnie Państwa projekt Bodj Products, wspierający rozwój firm z Kambodży. Jak to się stało, że zainteresowali się Państwo tak egzotycznym rynkiem?

HW:
Jeden z moich braci studiował sztukę i udało się mu zdobyć stypendium. Postanowił wziąć urlop i wyjechał na rok do Kambodży. Tam zaangażował się w projekt wyrobu płytek terakotowych w naturalny sposób.
Po powrocie szukał sposobu, by pomóc tamtejszej społeczności poprzez sprzedaż produktów Bodj (Uczciwa Konkurencja) w Wielkiej Brytanii. Zainteresowaliśmy produktami Bodj naszych dealerów, a oni zgodzili się na ich sprzedaż.
Od tego czasu terakota i akcesoria kominkowe stały się uzupełnieniem oferty produktów Charnwood. Jako firma staramy się wspierać i pomagać innym tam, gdzie jest to możliwe.
PK: Kiedy przypłynąłem tu na wyspę, jedną z pierwszych rzeczy, jaka rzuciła mi się w oczy, były wysokie kominy w domach. Czy to wymóg uzasadniony tutejszą aurą (np. wiatrami)?

HW:
Szczerze mówiąc, nie wiem! Myślę, że częściowo jest to związane ze stylem naszego budownictwa. Wydaje mi się również, że może mieć to związek z wykorzystaniem strzechy jako pokrycia dachowego. Wysokie kominy pozwalają chronić grubą warstwę strzechy od iskier, które czasami mogą wydostawać się z przewodu kominowego. Jednak jest to tylko rozważanie teoretyczne.

PK: Wyspa pełna jest pięknych kilkusetletnich domów. W jakim najciekawszym miejscu możemy znaleźć piece Charnwood?

HW:
W wielu wiekowych domach znaleźć można paleniska Charnwood. Z tego, co wiem, jeden z naszych pieców został zainstalowany w Zamku Balmoral w Szkocji, który jest własnością Królowej!

PK: A gdzie poza Wielką Brytanią możemy trafić na Państwa produkty i jaka jest specyfika tych rynków - choćby takiego japońskiego?

HW:
Nasze piece eksportujemy do wielu krajów europejskich. Poza Europą sprzedajemy je w Republice Południowej Afryki, Kanadzie, wspomnianej Japonii oraz na Bliskim Wschodzie, a także w innych częściach świata.
Japonia jest interesującym rynkiem. Rozpoczęliśmy eksport naszych pieców do Japonii, gdy nasz japoński dystrybutor przyjechał na targi w poszukiwaniu najlepszych europejskich produktów. Po dokładnej ocenie w gronie kilku wybranych przez niego marek znalazły się również nasze piece.
Jeśli chodzi o rynek japoński, pod wieloma względami nie różni się prawie w ogóle od europejskiego, aczkolwiek ma on swoją specyfikę. Na przykład rozwiązanie umożliwiające bezpośrednie doprowadzenie powietrza z zewnątrz budynku do paleniska, wymagane było na długo przed tym, zanim wymóg ten pojawił się w Europie.

PK: Jak rozumiem teraz przyszedł czas na Polskę, dlaczego właśnie teraz zainteresowaliście się polskim rynkiem?

HW:
Poszukujemy nowych rynków o dużym potencjale i w naszej ocenie Polska do takich należy. Poza tym mam wielu polskich przyjaciół i moja ciocia jest Polką stąd, też darzę Polaków wielką sympatią.
Prawdą jest również, że można badać rynek przez długi czas i być przekonanym, że to dobre miejsce, ale żeby mechanizm zadziałał, potrzebni są właściwi ludzie - ostateczną decyzje podjęliśmy, gdy jeden z naszych przyjaciół, który pracował dla nas na Isle of Wight, zdecydował się na powrót do Polski. Po krótkiej rozmowie zgodził się spróbować. Tak więc Tomasz jest naszym przedstawicielem w Polsce.

PK: Na polskim rynku obecne są już piece z całej niemal Europy, silną pozycję mają te niemieckie, austriackie, przede wszystkim skandynawskie. Również nasze rodzime firmy zyskują coraz większe zaufanie klientów.
Czy nie obawiacie się, że rynek jest już nasycony? Czym zamierzacie podbić serca polskich klientów i konkurować z piecami duńskimi czy norweskimi?

HW:
Tak to prawda, konkurencja na rynku jest spora, w mojej ocenie przynosi ona dużo dobrego dla naszych klientów. Podobna sytuacja ma miejsce praktycznie w całej Europie.
Jeśli chodzi o nas, jesteśmy pewni jakości i solidności naszych produktów, a także zastosowanych rozwiązań technicznych. Z doświadczenia wiem, że nasze piece w niektórych miejscach sprzedają się lepiej niż naszej konkurencji. Czy tak będzie w Polsce? Jeśli możliwe jest to w innych miejscach, dlaczego nie w Polsce?

PK: Czy w natłoku pracy znajduje Pan czas na życie prywatne i pasje?

HW: Oczywiście - jest to bardzo ważne, aby odnaleźć równowagę pomiędzy pracą i życiem prywatnym.
Mam 4 synów i uwielbiam spędzać czas z moja rodziną. Zimą wszyscy jeździmy na narty. Latem w wolnych chwilach, kiedy to tylko możliwe, wskakuję na rower i ruszam w teren szczególnie, że na Isle of Wight mamy sporo wartych odwiedzenia miejsc. Jesteśmy również zaangażowani w służbę w naszym lokalnym kościele.
Hugh Wellspin

Paweł Kralka i Hugh Wellspin

fot. Charnwoodpin

Komentarze (0)

Zaloguj się aby skomentować artykuł
Zaloguj się
facebook Twitter Google+

Nasi partnerzy

Kominki polski
Pasywny Budynek
IntelEko.pl
Ogrzewnictwo.pl
Kominek