Jako dziecko, uczestnicząc we wszelkich wyjazdach, które wiązały się ze zwiedzaniem kościołów i zamków, zawsze zastanawiałem się, jak te stare budowle były ogrzewane, skoro nie mają żadnych kaloryferów? Odpowiedź przyszła w późniejszych latach. Przypomniałem sobie charakterystyczne otwory w posadzce Wielkiego Refektarza w zamku w Malborku, usłyszałem o systemie hypocaustum i wszystko zrozumiałem...
Starożytne Chiny
Najstarszym, ciekawym przykładem starożytnego systemu grzewczego był chiński kang, którego pochodzenie wg archeologów datuje się na 7000 lat p.n.e., a najstarszy odnaleziony pochodzi z I wieku n.e. Było to rozwiązanie polegające na budowie w tradycyjnym chińskim domu pieca wykonanego z cegieł i gliny, ogrzewającego dymem, który służył jako miejsce do spania, jedzenia i odpoczynku mieszkańców.
Zazwyczaj kang osiągał wysokość kilkudziesięciu centymetrów, długość 2 metrów i szerokość dostosowaną do ilości domowników; obejmował do 1/3 powierzchni pomieszczenia.
Palenisko służyło również jako posadowiona nisko kuchnia, zlokalizowana w osobnym pomieszczeniu. Kang potrafił akumulować ciepło i oddawać je na zasadzie promieniowania przez kilkanaście godzin. Zdarzały się również przypadki kangów, które podgrzewały ściany. Do opalania używano węgla i drewna.
Starożytna Korea
Innym ciekawym systemem grzewczym było rozwiązanie stosowane na terenie Korei o nazwie ondol (zwany inaczej gudeul - podgrzewany kamień), w przypadku którego odkrycia archeologiczne wskazują na 1000 rok p.n.e.
Pod posadzką lub w zewnętrznej ścianie domu znajdował się piec (służący również do gotowania), który przez system kanałów rozprowadzał po całej powierzchni dym, a po ogrzaniu posadzki uchodził do murowanego komina znajdującego się na zewnątrz budynku.
Niekiedy w piecu umieszczano kotły żeliwne służące do gotowania wody. W tradycyjnych domostwach, gdzie żyło się, spało i jadło na podłodze, miejsce najlepiej ogrzane przez ondol było przeznaczone dla osób starszych, gości honorowych, a w klasztorach buddyjskich było miejscem odpoczynku dla mnichów.
Do ogrzewania wykorzystywano drewno, a także brykiet węglowy, odpady rolnicze i ryż.
Starożytna Europa
W bliższej nam kulturowo części świata, na południu Europy, w IV wieku p.n.e. na terenie starożytnej Grecji, a później od I w. p.n.e. na terenie cesarstwa rzymskiego, słynącego z wielkich osiągnięć technicznych, na które składały się m.in. drogi, wodociągi, kanalizacja i piękna architektura, stosowano system grzewczy zwany hypocaustum.Był to rodzaj ogrzewania podłogowego używany zazwyczaj do ogrzewania willi i term (łaźni), na który składał się piec zbudowany pod posadzką pomieszczenia, usytuowany w jej centralnym miejscu. Po rozgrzaniu się, poprzez system kanałów (podpórek stropu - łac. "pilae") rozprowadzał ciepłe powietrze pod jej powierzchnią, najczęściej pokrytą materiałem ceramicznym akumulującym ciepło. Zdarzały się też przypadki wyprowadzania ciepłego powietrza poprzez kanały zamontowane w ścianach obłożonych ceramicznymi płytkami.W późniejszych czasach kanały te zostały zamienione na gliniane rury zwane tubuli lub cegły z wypustkami - tegulae mammatae, które były umieszczone prostopadle do posadzki i przechodziły przez nią, aż do piwnicy, gdzie znajdował się piec. Spaliny z tego systemu były wyprowadzane przez specjalne ujścia znajdujące się w dachu. Dzięki takiemu rozwiązaniu uzyskiwano temperaturę posadzki oscylującą między 25 - 35 °C, a ścian do 30 °C .Wiele ze starożytnych rozwiązań hypocaustycznych zachowało się w pozostałościach budownictwa rzymskiego na terenie dzisiejszej Bułgarii, Wielkiej Brytanii, Francji, Szwajcarii oraz Niemiec. Tradycyjnym opałem było drewno i węgiel drzewny.
Średniowiecze
Powyższe rozwiązania techniczne, mimo upływu lat były wykorzystywane także w późniejszych wiekach. W przypadku systemów typu kang i ondol do dziś można je spotkać w biedniejszych rejonach Korei i północnych Chin. W przypadku hypocaustum zmiany dotyczyły dwóch kwestii: miejsc zastosowania oraz rozwiązań technicznych.
System hypocaustum zastosowano we wszelkich budynkach wielkogabarytowych typu kościoły, zamki, szpitale, ratusze, budynki klasztorne i późniejsze pałace, ponieważ mniejsze budynki jednorodzinne ogrzewane były ogniskami domowymi, a później piecami i kominkami.
Wiele pozostałości pochodzących z okresu wczesnego średniowiecza znajduje się na terenach dawnych państw chrześcijańskich i islamskich basenu Morza Śródziemnego oraz Bizancjum. W późnym średniowieczu system ten był popularny w całej Europie.
Wiele z przykładów hypocaustum średniowiecznego znajduje się na terenie Polski. Do nich należą systemy znajdujące się m.in. w klasztorach w Sulejowie, Lubiążu, Trzemesznie, Oporowie i w Wąchocku, a także w zamkach w Malborku, Darłowie, Radzyniu Chełmińskim i na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu.
Jeśli chodzi o różnice techniczne między klasycznym a średniowiecznym systemem, to najważniejsza polegała na bezpośrednim ogrzewaniu pomieszczenia, przez przepływ ogrzanego powietrza z paleniska wprost do pomieszczenia znajdującego się bezpośrednio nad nim, bez zastosowania systemu podpór i rur.
System też uzyskał nowe miano: Wärmluftheizung - ogrzewanie ciepłym powietrzem. Podnoszenie temperatury w pomieszczeniu odbywało się w dwóch etapach. Najpierw następowało rozpalenie i rozgrzanie pieca, a następnie po wygaśnięciu żaru, doprowadzenie ciepła do ogrzewanego wnętrza. Korzystano w tym przypadku z kamieni narzutowych jako akumulatorów ciepła, które stanowiły bądź wypełniały ściany oraz stropy. Innym rozwiązaniem były specjalne otwory znajdujące się w posadzkach lub bezpośrednie kanały z pieca, które przekazywały nagrzane powietrze do innych pomieszczeń, a zamykane były żeliwnymi lub mosiężnymi płytami.
Między XIV a XVI wiekiem, ze względu na duże zużycie opału system ten zaczął być wypierany przez piece kaflowe.
Czasy nowożytne i współczesność
Mimo, że jak wspomniałem system hypocaustum oraz jego ewolucyjny następca został wyparty przez piece kaflowe, jego filozofia oraz założenia miały zastosowanie w kolejnych wiekach. Także technika kumulowania energii w piecach kaflowych i sposoby rozprowadzania ciepłego powietrza czerpały z dawnych doświadczeń minionych epok. Nie można tu nie wspomnieć o wszelkiego rodzaju piecach domowych, piecach rosyjskich, a przede wszystkim podlaskich z ich ciepłymi ławkami, zapieckami, kuchniami stanowiącymi centralną część domostwa.
Szczególnie dzisiaj, w dobie internetu, samochodów, satelitów, my zduni i niektórzy koledzy z pokrewnej branży grzewczej, wręcz wracamy do przeszłości i wynosimy na piedestał dawne techniki grzewcze. Twierdzenie to, na pewno zdziwi Czytelnika, ale jest na to wiele dowodów. Oczywiście nie ma mowy o powrocie do archaicznych metod budowy domów, przestarzałych konstrukcji, braku zabezpieczeń i nietrwałości materiałów, ale o rozwoju rzemiosła na bazie dawnych rozwiązań.
Odzwierciedlenie dawnego chińskiego kangu znajdziemy w dzisiejszych, centralnie usytuowanych piecach kaflowych, które mogą służyć jako zapiecek, miejsce wypoczynku ze swoją ciepłą ławką lub wyszukana przestrzeń do nietuzinkowego posiłku czy lampki wina.
Relikty dawnego ondolu odnajdziemy w każdym systemie ogrzewania podłogowego, czy to w wersji wodnej czy w postaci maty elektrycznej.
Termin "hypocaustum" na trwałe już wrócił do języka współczesnych zdunów; nie w tradycyjnym znaczeniu, ale jako zapożyczenie techniczne. W tym przypadku mówimy o piecach i piecokominkach budowanych metodą tradycyjną lub nowoczesną, z materiałów akumulujących energię, które po nagrzaniu się, oddają ją pomieszczeniu przez dłuższy czas na zasadzie promieniowania. Z tego typu rozwiązaniami spotkamy się też, w przypadku gdy nasze urządzenie grzewcze wykorzystuje elementy akumulujące ciepło, jak np. krążki i kanały dymowe.
System Wärmluftheizung to nic innego jak dzisiejsza Dystrybucja Gorącego Powietrza. Nawet do dziś, podobnie jak w średniowieczu, popularna jest metoda zwana grawitacyjną, choć wypierana przez wentylatory. Dawniej piec, a dziś kominek ogrzewa pomieszczenia gorącym powietrzem. I nawet współczesne kratki i anemostaty montuje się w podłodze. Tak więc niewiele się zmieniło i przetrwała idea.
Tych zaledwie kilka przykładów, to dowód na to, że kultura ognia jest wiecznie żywa. Nie ginie, nie znika, tylko się zmienia. Można wyprodukować lepszy samochód, nowocześniejszy telefon czy nawet bardziej ekonomiczny kocioł gazowy. Ale piece i kominki nigdy nie przestaną towarzyszyć ludziom. Ich magia sięga zamierzchłych czasów, których nie znamy, ale intuicyjnie za każdym razem, gdy dokładamy drewno do paleniska, sięgamy do nich. I blask języków ognia nigdy się nie znudzi.